niedziela, 1 czerwca 2014

rozdział 1

W końcu się odwarzyłam i uciekłam z tamtąd po 23 latach niewoli. Biegłam i begłam przed siebie nie zwracając na nic uwagi. W końcu dobiegłam do jakiegoś parku, usiadła pod pierwszym drzewem i zaczełam płakać. Ludzie idący chodnikiem patrzyli na mnie z pogardą, ale cóż się im dziwić, włosy rozczochrane, ubranie roztargane, cała posiniaczona a do tego błada ja ściana. Schowałam głowe w kolana i zaczełam płakać.
***
Właśnie wracałem ze służbowego spotkania, słem przez mój ulubiony park. Nagle zauważyłem przyj jedny z drzwe jakąś dziewczynę, miała ona potarganę ubranie, włosy rozczorchane i sianiaki na rękach. Musiało sie za tym kryć coś poważnego. Podeszłąm do niej i usiadłem obok.
- Co się stało ? - zapytałem jasno włosą kobietę.
Kobieta podniosła głowę, ujrzałem jej policzki po których spływały słone łzy.
- Nie chcę o tym rozmawiać - powiedziała zapłakanym głosem.
- Może lapiej opowiec co sie stało, ulży ci, zobaczysz - powiedziałem z nadzieją.
- No dobrze - powiedziałam ocierając łzy.
Na chwilę zastała cisza, na szczęście blądynka ją przerwała.
- Uciekła. W końcu z tamtąd uciekła. Nawed nie wiesz co się tam działo - powiedziała i zaczełam jeszcze bardziej płakać.
- Co się tam działo ? - zapytałem troskliwie bo o zwykłe kłutnie na pewno nie chodzi.
- Po co chcesz wiedzieć, przecież i tak to ciebie ine interesuje - powiedziała smutna.
- Interesuje mnie twój los. Więc co??? Powiesz ? - zapytałem jeszcze raz.
- Uciekłam z tamtąd - pokazała palcem budynek z oddali, ale nie wydlągało mi to na jakiś rodzinny dom. - Nie musisz mi wieżyć ale dział się tam KOSZMAR. Tata się mną nie interesował ale gdy pobil moją matkę na śmierć w tedy to się zaczeło. Miałam w tedy tylko 13 lat.  - gdy to mówiła zaczynałem rozumieć co się tam działo.
- Gdy skończyłam 14 lat powiedzieli mi że muszę zapłącić za to co mi dali. Wstrzykiwali mi narkotyki i oddawali w ręcę ''klijętów'', to było strasznę, robili to przez całe 10 lat. Jeśli ktoś nie był zadowolony to bili mnie i głodzili. Ale że znowu nie zadowaliłam klijęta i znowu mnie pobili coś we mnię pękło i uciekła z tamtąd. Nie mam niczego, rodziny, przyjaciół,domu, pracy, dowodu niczego. - powiedziała prawdę. Widział to w jej oczach, nie wiem jak ale widziałem.
- To okropne co mówisz. Nie mogę uwierzyć że są tacy ludzie na świecie którzy mogą tak potraktować drugiego człowieka. - powiedział wściekły ale kryłem to bo nie chciałem jej przestraszyć.
- A jednak - powiedziała jeszcze bardziej płacząć.
Było mi jej żal wieć postanowiłę pomóc jej.
- Wiesz, ja mam całkiem dużą posiadłość. Znalazł by się jeden pokuj - powiedziałem i czekałem na odpiweidz kobiety.
Po chwili otworzyłą swoje usta i powiedziała - Ale ja ciebiebie nawet nie znam. Skąd mam wiedzieć czy to robidz z dobroci z dla czegoś innego - powiedziała ocierając łzy.
- Nie musisz się bać, nie będziemi mieszkali tam sami. Mieszka tam też gosposia Olga, miłą kobieta tylko tochę zakręcona i mój przyajciel Ramallo. Ma swoje mieszkanie ale częst nocuje u mnie. Nikt ci tam krzywdy nie zrobi.- powiedziałem i podałem jej chusteczkę.
- Nie wiem... nie che robić kłopotu - powiedziała smutnie.
- Oj przestań, przecież nie będziesz spała w parku a kłopotu nie robisz. Pokuj na pewno sie znajdzie a jedzenia mamy pod dostatek. Więc co? - zapytałem. Przecież nie zostawie jej tu w takim stanie.
- Dobrze. Dziękuje - powiedziała uśmiechając się smutnie.
Wstałem pierwszy i pomogłem jej wstać.
- Powiec mi coś o sobie. - poprosiła.
- Jestem German Castillo i mam 27 lat. Teraz ty.
- Angie, to znaczy Angeles i mam 24 lat. - powiedziała.
Ja i Angie ruszyliśmy w stronę domu, widziałem że blondynka podziwia pięknie uliczki Buenos Aries. Zanim się obejrzałem byliśmy przed domem, otworzyłem drzwi ale Angie wachała się wejść. Złapałem ją za rękę i lekko pociągłem do środka.
- Olgo możesz tu przyjść - zapytałem dosyć głośno bo nie wiedziałem czy nie jest u góry.
- Tak panie... - powiedziała wchodząc do salonu ale przerwała i zapytała - a kto to ? - zapytała uśmiechając się szeroko w stronę Angie.
- To jest Angie. Mam prośbę - podeszłem do Olgi i powiedziałem - Możesz ja umyć i jakoś ubrać. Bardzo mi na tym zależy - powiedziałem prosząco.
- Oczywiście.
- Angie jestem Olga gosposia tego domu. - przectawiła się a Angie uśmiechneła się.
- Choć za mną, pujdziemy do łazieki odświerzysz się - powiedziała łapiąc ja za rękę.
Angie spojrzałam na mnie z niepokojem, ja tylko uśmiechnąłem się i kobieta od razu zmieniła wyraz twarzy. Olga zaciągła Angie do łazięki a ja pojechałem do galeri handlowej kupić jej jakieś ubrania. Było mi trochę głupio wchodzić do damskiego sklepu ale cóż. Weszłem tam, wszyscy patrzyli na mnie ale ja nie zwracałem na to uwagi. Podeszłem do działu z koszulkami i zacząłej przeglądać. Po chwili podeszła do mnie sprzedawczyni.
- Pomóc panu w czymś - powiedziała uśmiechając się.
- Jak by pani mogła. Chcę znaleść coś odpowiedniego dla swojej dziewczyny - Dziewczyny ?! Haha a to będzie dym.
- Ah tak, jaka to okazja. Imieniny? Urodziny? A może rocznica? - zaczełam mnie wypytywać.
- Imieniny.
- Aha, polecam panu ... - nie dokończyła bo jej przerwałem.
- Potrzebuje wszystkie części gargeroby. Mojej dziewczynie przy przeprowadzce zginełmy wszystkie rzeczy, no wie pani - wymyśliłem jakąś głupotę.
- Aha rozumię. To co zaczynamy zakupy?? - zapytała.
- Tak, niech pani wybiera rzeczy - powiedziałem otwarcie.
- Jest jakiś limit? - zapytała.
- Nie, prosze wybierać co najlepsze - powiedziałem bo przcież jestem sławnym inżynierem wieć pieniędzy mam mnustwo.
Kobieta chodziła po całym sklepie w poszukiwaniu dogodnych rzeczy. Po jakiś 20 minutach koszyk był pełen.
Podeszłam z brunetką do kasy.
- No mam nadzieje że się spodoba. Jak by coś było za małe alebo za duże można zwrucić - powiedziała zaczynając kasować.
- Napewno się spodoba. A spakowała pani bieliznę ?
- Oczywiście, chyba że nie miała - powidziała kasując dalej.
- Nie, nie wszystko gra.
Zacząłem liczyć wszystko co kasierka kasowałą i naliczyłem tego 200. Oj udaze zakupy.
- Płaci pan 9000 zł. - powiedziała kasjreka a ja podałem jej swoja kartę.
Po chwili oddałą mi kartę, szybko wyszłem ze sklepu i pojechałem do domu. Gdy weszłem do domu szukałem Olgi i Angie. Z łazieki dochodziłi śmiechy. wieć tam zapukałem.
- Tak. - zapytała Olga wystawiając głowę za drzwi.
- Tu sa ubrania dla Angie. Niech się w coś ubierze. - powiedziałem podając jej jedna torbę a sześć pozostałych zaniosłem do jej pokoju.
- Tak jest! - powiedziąłem łapiąc za torbę i wciągając ją do środka.
Olga znikła za drzwiami a ja zacząłem szukać dla niej pokoju. Przypomniałem sobie że obok mojego pokoju jest pokuj wolny. Weszłam do niego i pomyślałem że sie jej spodoba. Brzoskwiniowe ściany, drweniana podłoga, duże łóżko, wielka garderoba, wielkie okno z terasem i wiele przestrzeni. Zacząłem rozpakowywać jej torby, oczywiście wszystko musiło być idelanie poskłdane i dobrane. Bluzki z długim rękawem, bluzki z krutkim rękawem, któtkie spodnie, długie spodnie, bieliznę, długie sukienki, krótkie sukienki, skarpetki itp. Po chwili wszystko było poukładane w szafkach, nasza Olga zaczeła wołać na kolacje.
Zeszłam jako pierwszy czekając na Olgę i Angie. Niestety Ramallo pojechał do włoszech z powodów rodzinnych. Czekacja przy stole na dziewczyny usłyszałej czyjeś kroki. Odwruciłem się i ujrzałem....







Mam nadzieje że się wam podoba.
Sorrki za błędy. jestem kiepska z polskiego

/// Nacia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz