poniedziałek, 30 czerwca 2014

rozdział 5

Gdy skończyliśmy się całować spojrzałem jej w oczy. Było w nich tyle dobroci ale tekże nie pewności.
- Kocham cię Angeles - powiedziałam i pocałowałem ją w czoło.
Wziąłem Angie na ręcę i zanniosłem ją do domu. Przekracając próg poczułem coś dziwnego. Poczułem fale wspomnień. Mój młodszy brat biegł po tym domu jako dziecko, mam nadzieje że kiedyś i moje dzieci będą po nim biegać.
Puściłem Angie na ziemie i pocałowałem ją w szybko w usta.
- Kocham cię Angie. Kocham cię, kocham cie, kocham cię i jeszcze 100000000 razy kocham cię. - powiedziałem całując każdy kawałem jej twarzy.
- Nie wierze w to co włąśnie mówisz. - powidziała uśmiechając się.
Pocałowałem ją w czoło.
Zaproponowałem Angie czy ma ochotę na jakiś dobry film, blondynka zgodziła się więc poszliśmy do mojego pokoju. Angie połorzyła się na łóżku a ja włączyłem jakiś horror. Po chwili połorzyłem się obok mojej ukochanej, oan się tylko we mnie wtuliła.
W połowie filmu zauważyłem że Angeles zasneła wieć wyłączyłem DVD i połorzyłem się obok niej i zasnąłem.
Biegłem przez pole przenicy, byłem sam ja palec. Nagle usłyszałem anielski głos.... głos mojej Angie wołający mnie. Zacząłem biec w stronę źródła, z daleka widziałem wielkie drzewo a pod nim siedziała postać. Przyśpieszyłem i ujrzałem mojego Anioła, ale nie była sama, na jej kolanach siedziała mała osubka, chyba kilko miesięczna dziewczynka o złocistach włosach i czekoladowych oczach.
- No śmiało, pomachaj tatusiowi, Valentinko - rzekła kobieta łapiąc dziewczynkę za rękę, pomagając jej machać.
Usiadłem obok, pocałowałem Angie w policzek a dziewczynkę pocałowałem w jej małą główkę. Kobieta oparła swoją głowę o moje ramę a dziewczynka usiadła pomiędzy nami. Tak chyba wygląda szczęśliwa rodzina.
Znikło. Wszystko znikło, mój Anioł, dziewczynką, drzewo, wszystko. Rozejrzałem się po pokoju, obok mnie leżała Angie. Ależ ona pięknie wygląda kiedy śpi. Nalge zadzwonił mi telefon, wstałem ostrożnie z łóżka i woszełm na korytaż odebrać. Mama.
- Hallo?
....
- Aha jaką???
....
- Nie wiem czy to dobry pomysł, ona ma dużo rzeczy na głowie.
.....
- No dobrze a na ile ?
.....
- Dobrze obiecuje. Papa ściskam.
....
No to się wkopałem. Schowałem do kieszeni telefon i weszłem do swojej sypialni, Angie właśnie się budziła.
- Cześć kochanie, jak ci się spało? - zapytałem siadając na łóżku.
- Dobrze, a tobie? - zapytała przecierając swoje oczy.
- Też ale mam do ciebie jedną sprawę - powiedziałem i ujrząłem w jej oczach strach.
Przybliżyłem się do niej, ująłem jej podbrudek i złorzyłem na jej ustach pocałunek. Jedną reką trzymałem jej podbrudek a drugą błądziem po jej złocistych włosach. Jej ręce owineły mój kark. Kochałem jej oczy, jej usta, jej ciało. Pokochałem ją od pierwszego wejrzenia. Całowałem ją delikatnie a jadnocześnie zachłannie. Gdy odetchneliśmy spojrzałem jej w oczy.
- Kocham cię Angeles, nie musisz się bać że cię zostawię. Chciałem z toba porozmawiać o mojej rodzinie. - powidziałem a ona się uśmiechła.
- No to słucham cię.
- Wiesz kilkia chwil temu dzwoniła moja mama i zaprosiła nas, Olgę, mnie, Ramalla na spoktanie rodzinne na wsi do domu jej babci. Będziemy tam cały tydzień i chciał był żebyć z nami pojechała - powiedziałem i czekałem na odpowiedz.
- Dobrze, ale jako kto tam mam jechać? - zapytała.
- Jako dziewczyna, no bo chyba jesteśmy razem...
- To dobrze, a kiedy jedziemy?
- Jutro, mam nadzieje że zdążysz się spakować. - powiedziałem całujac jej czoło.
- Dobrze, to zabieram się do pracy.
Wstała, podeszła do szafy i wyciąła z niej wielką walizkę w wzorki. Zaczełam wkładać do niej rzeczy, więc ja popędziłem do siebie i zrobiłem to samo. Gdy już byłem spakowany, Olga wołała nas na kolacje.
Gdy wszyscy siedzieliśmy na miejscach, wstałem i powiedziałem - Słuchajcie jutro wszyscy jedziemy na wieś do mojej Babci na spotkanie rodzinne. Na cały tydzień. Jedziecie z nami? - zapytałem.
- Ja pojadę z przyjemnością - powiedziała Olga.
- Ja tak samo. - powiedział Ramallo.
- Wyjazd o 10. Mam nadzieje że zdąrzycie się spakować.
Po kolacji poszłem do łazięki, umyłam sie i ubrałem w piżamę. Poszłam do pokoju Angie zabaczyć czy już śpi. Kobieta leżałam na łózku, oczy miała zamknięte. Spała.
Wyszedłem z jej pokoju i powędrowałem do siebie.






poniedziałek, 16 czerwca 2014

rozdział 4 :3

German
Obudziłem sie w środku nocy, zachciało mi sie pić więc poszedłem do kuchni po szklanę wody. Pomyślałem że zaniosę wodę też Angie. Nalałem ciecz do dwuch szklanek i popędziłem do pokoju Angie. Weszłam po cichutki tak żeby jej nie obudzić. Połorzyłem szklanę z wodą na szafce, spojrzałem na Angie, coś było nie tak. Kobieta była cała mokra a do tego mamrotała coś pod nosem. Dotknąłem jej czoła, było rozpalone. Szybko pobiegłem do kuchni zorbić jej kompresy i gorącą herbate. Do miski nalałem zimnej wody i wrzzuciłem tam kilka specialnych ściereczek. Zaparzyłem jeszcze herbaty z rumimankiem i poszedłem z tym na górę. Gdy weszłem do pokoju zapaliłm światło i obudziłem Angie.
- Co sie stało ? - zapytała słabym głosem.
- Masz gorączke. Trzeba ci ją zbić - powiedziałem i usiadłem obok.
Zmoczyłęm jedną ścierkę i porzyjożyłej jej do czoła.
- Leż tak - powiedziałem do kobieta prubowała usiąść.
- Dobrze - powiedziała słabo.
- Boli cię brzuch? - zapytałem.
- Nie, nic mnie nie boli.
- Dobrze, sprubuj się przespać. Jeśli ci się pogorszy to ja ty będę - powiedziałem i usiadłem na krześle.
Kobieta zamkneła oczy i prawdopodobnie zasneła. Zgasiłem światło żeby jej nie przeszkarzać. Dziś już na pewno nie zasnę więc będę przy nije czuwać.
Przez pół nocy nmieniałem Angie okłady i patrzałem czy się jej polepsza.
Zanim się obejrzałem na zegarku była 8:00, za godzinę  moja siostra przyjedzie i obejrzy Angie, kobieta zaczełam się budzić.
- Dzień dobry - przywitałem się.
- Witaj. Byłeś tu cały czas? - zapytała zdziwiona.
- Tak, gdy ty słodko spałaś ja zmieniałem ci okłady. - powiedziałem szczeże bo po co ją okłamywać.
- Posłuchaj, za chwile przyjedzie moja siostra i cię zbada dobrze?
- Ale po co? Jestem zdrowa - powiedziała stanowczo.
- Ale jadnak nalegam - powiedziałem prosząco.
- No dobrze. Jak mus to mus.
- Idę do siebie ubrać się. Zaraz przyjdę - poweidziałem i wyszłem z pokoju.
Skierowałem się do siebie i tak jak powiedziałem tak zrobiłęm. Ubrłem się w niebieski garniak. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Szybko zerknąłem na zegarek. Była już 8:50. Więc pewnie to Diana, podeszełem otworzyć drzwi.
- German - powiedziała tując mnie.
- Cześć sistrzyczko. - powiedziałem całujać ją w policzek.
- Gdzie pacjętka - powiedziała rozglądając się po salonie.
- U góry ale choć na chwilkę do gabinetu, musze ci coś powiedzieć.
- Ok.
Poszliśmydo mojego gabinety.
- Usiądz, to może cię zaskoczyć - powiedziałem a Diana usiadła.
- Posłuchaj mnie uważnie Angie... ona uciekał...
- Aha z domu? - zaqpytała przezywając mi.
- Nie, ona uciekła z czegoś o wiele gorszego. - nie umiałem dokończyć.
- Nie rozumiem mów jaśniej.
- Uciekła z agencji towarzysjiek, zrozum to dla nie jest na prawdę trudne - w końcu powiedziałem.
- Opwiec mi coś więcej - poprosiła ja od razy zacząłej jej opowiadać tyle ile sam wiedziałem.
- Oj przykro mi. Wiesz że musicie to zgłosić na policję - powiedziała stanowczo.
- Nie wie, Diana, to chyba dla niej za wiele - powedziałem.
- Dobrze to idę ją zbadać.
- Pujde ci pokazać.
Wyszliśmy z gabinetu i poszliśmy do pokoju Angie. Lekko zapykałem i czekałem na odpwiedz.
- Proszę. - usłyszałem jej głos i weszłem do pomieszczenia.
Gdy wieszliśmy do pomieszczenia, Angie siedziała na łóżku ubrana była w jasne jensy i białą bluzkę z długim rękawem. Dało sie zauważyć ża Angeles przestaszyła się wizyty nie znajomej.
- Angie to moja siostra Diana, ona cię zbada - powiedziałem i przy okazji przectawiłem je sobie.
- Dobrze, German teraz wyjć - rozkazłam mi moja siostra a ja zrobiłem to co mi kazała.
Poszłem do swojego gabinetu i zająłem się papierkową robotą.
Diana badała Angie prawie całą godzinę, zazra oszaleję z tych nerwów. Nagle usłyszałem tupot czterech nóg. Wiedziałem że to one więc wyszłem im na spotkanie.
- Germam musimy jechać do szpitala - powiedziała Diana a ja się przeraziłem.
- To coś poważnego? - zapytałem zmartwiony.
- Nie, ale musze jej zrobić dokładne badania. - powiedziała a ja się uspokoiłem.
- Dobrze, moje jechać z wami - zapytałem.
- O to się Angie pytaj.
- Jeśli chcesz to oczywiście - powiedziała Angie i uśmiechnełam się w moją strone.
Wsiedliśmy do samochodu i jechaliśmy do szpitala w którym Diana jest ordantorem. Po chwili byliśmy już na miejscu, Angie zstałą przyjęta prywatnie. Diana wzieła ja do gabitnu a ja czekałem w bark. Czekam 1 godzinę Agie jeszcze nie wyszła, czekam 2 godziny jeszcze jej nie ma, 3 godzina to samo. Po czwartej godziie się wkurzyłem i weszłem do gabietu. Angie siedziała a krześle a Diana coś wypisywała.
- O, jesteś - powiedziała Dina uśmiechając się.
- Co wy robiłyśme przez 4 godziny? - zapytałem.
- To byłam 4 godziny, myślała że z 20 minut. Przepraszamy przy badaniach troche się rozgadałyśmy - powiedziała Angie.
- No nic się nie stało. A o czym tak plotkowałyście? - zapytałem ma dziewczyny popatrzały na siebie.
- O niczym. - powiedziały uśmiechają się figlarnie.
- Dobra już nie pytam. I co z wynikami?
- Są dobre,ale Angie ma rozciągnięte kończyny udowe. Na szczęście to nic poważnego, tylko wieczorem przez tydzień nakładać tam specialny żel i powinny wrucić do odpowiedniego kształty. A i Angie jest o 10 za chyda ale to da radę nadgonić. - powiedziała podając mi recepte na żel.
- No i to tyle, wracaj szybko do zdrowia to znowy poplotkujemy - powidziała moja siostra i uściskała Angie na pożednanie.
- Tak jest pani doktor - powiedziała uśmiechając się.
- Dziękuje - powidziałem i ucałowałem ją w policzke na pożegnanie.
- Dla ciebie wszystko barciszku - powiedziała uśmiechając się.
- Papa - powidzieliśmy i wyszliśmy z gabietu.
Gdy byliśmy w samochodzie zapytałem - Wiesz gdzie teraz jedziemy ?
- Nie. Gdzie? - zapytała ciekawa.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

rozdział 2

Obruciłem się i ujrzałem prze piękną kobiete schodzącą po schodach. Nie mogłem uwierzyć że to ta sama osoba którą spotkałem dziś rano. Wyglądała oszałamiająco. Dopiero teraz dostrzegłem jej piękno, długie lekko falowane złociste włosy, oczy jak szmaragd błyszczące, nogi długie z zgrabnę a sylwetka wprost idealna. Ideał kobiety. Była ubrana w żółtą bluzke we wzorki, niebieskie spodnie i do tego białe buty z Nike. Wstałem od stołu i podeszłam do niej.
- German nie wiem jak mam ci dziękować -powiedziała uśmiechając się szeroko pokazując przy tym swoje białe zęby.
- No nic takiego - powiedziałem zauroczony jej osobą.
- Nie German, nikto jeszcze nie zrobił czegoś takiego dla mnie - powiedziała i przytuliła się do mnie.
Oczywście odwzjaemniłem uścić. Dopiero teraz mogę poczyć jaka Angie jest drobniutka. Jest taka że chyba można ją wsadzić do szklanki.
- Choć, pora na kolacje, jesteś pewnie głodna. - powiedziałem.
Kobieta uśmiechneła się tylko.
Kobieta usiadłam obok mnie, teraz brakowało tylko Olgi. Gdy w końcu Olga przyszła zaczeliśmy jeść kolację. Widziałem Angie nic nie ruszyła.
Nagle Olga zabrała głos - A panienka czemu nie je? Nie smakje pani ? - zapytała zmartwiona.
- Nie Olgo, jakoś nie jestem głodna. - powiedziała jakoś słabo.
Może jej brzuch przyzwyczaił się że mało je, w końcu głodzili ją tam.
- Angeles proszę, zjeć choć trochę albo wypij herbatę - powidziałem prosząco.
Angie sięgła po bułkę, posmarowała ją dżemem i zjadła, wypiła troche herbaty i w sumie to tylko tyle.
- Dobrze, to ja już posprzątam. - powiedziała Olga i zabrał się za sprzątanie.
- Dobrze, choć pokażę ci twój pokouj.
Wstałem i złapałem blondynkę za ręke, zaprowadziłem ja do jej pokoju. Gdy tylko weszliśmy Angie zdrętwiała. Zaczełam sie rozglądać, jak by myślała że to jakiś sen.
- Jeju German to jest piękne ale ja ni moge tu zostać - powiedziała.
Podeszłam do niej i złapałem ją za rękę.
- Dlaczego nie ? - zapytałem zdziwiony.
- Nie zasługuje na to, nie chcę cię też wykorzystywać.  - powiedziała i z jej oczu popłynełu łzy.
- Angeles zasługujesz na to wszystko a nawet na więcej, a mnie nie wykorzystujesz, zrozum to - powiedziałem spokojnie.
- Dziekuje, gdyby nie ty to nie wiem co by się teraz ze mną działo - powiedziała ocierając łzy.
- Nie płacz już, twoje oczy są za piękne by były w nich łzy - powiedziałem szczeże a Angie uśmiechnełam się i o to mi chodzło.
Podeszłem do szafy i otworzyłem ją na rozcież, prze to moża było zobaczyć w niej pełno damskich ciuchów. Angie nie mogła w to uwierzyć i rzuciła mi się na szyję.
- Dziękuje, dziękuje, dziękuje, dziękuje, dziękuje i jeszcze 100000 razy dziękuje - powiedziała szczęśliwa ale to jeszcze nie koniec.
- Jutro wielkie zakupy część 2  - powiedziałem usmiechajac się.
- Żartujesz sobie, to już i tak wiele - powiedziała zdziwiona.
- Nie, jeszcze brajuke dużo rzeczy. Ale teraz idz się połorzyć i spać dobrze. - powiedziałem.
- Oczywiście.
Pokazałem jej jeszcze gdzie co jest, Angie zabrała piżane i szlafrok i poszła do łazieki. Ja zaś poszeł do swojego pokoju i połorzyłem się na łóżku. Ciągle myślalem o pięknej blondynce. Ona ma coś w sobie, coś innego niż inne kobiety, Angie jest szczera, kochająca, ciepła, po mimo tego co przeżyła umieiść przez życie z uśmichem. Podziwiam ją. Przypomniałem sobie że musze zadzwonić do swojej siosty Diany. Diana jest lekarzem wieć zbada Angie, boje się że będzie miała jakąś horobą albo coś jeszcze gorszego. Szybko wybrałem numer do Diany.
- Hallo. German to ty ? - usłyszałem jej głos w słuchawce.
- Nie święty Mikołaj, no oczywiście że ja a kto inny. Mam do ciebie wielką prośbę. Mogła byś jutro przyjechać i zbada moja koleżankę. Bardzo cię prosze to dla mnie ważne. - powiedziałem prosząco.
- No dobrze, o której?  - zapytała.
- 9 pasuje? - zapytałem.
- Tak, a powiesz o co chodzi? -zapytała tyl swoim ''ciekawskim'' głosem.
- Wyjaśnię ci jutro. Dziękuje kochana jesteś.
- Wiem. Do jutra. Kocham cię i dobranc - powiedziała do słuchawki.
- Ja ciebie też kocham i jeszcze raz dziękuje.
Rozłączyłem się. Myślałem nadal o Angie choć nie wiem dlaczego, nagle zmrożył mnie sen i odleciałem do krainy snów.

***
Angie
Poszłam pod prysznic. Wziełam szybki i odświeżający prysznic. Gdy się umyłam stanełam przed lustrem i spojrzałam na siebie. Tam gdzie mnie trzymano nie miała za często takiej okazji, ale teraz mam i korzystam dopuki mogę. Musze przyznać jestem nawd ładna a może nie? Nie wiem jak ludzie mnie oceniają ale ja bym sobie dała z 4/10. Ubrałam się w piżamę i owinełam się  cieplutki szlafrok. Wolnym krokirsz szłam do swojgo pokoju. Gdy do niego weszłam ogarneło mnie jakieś dziwne uczucie. Nie wiem co to było, wskoczyłam pod kordłę, rozejrzałam się po całym pokoju tak dla pewności że jestem sama. Gdy tylko połorzyłam swoją głowę na poduszcę zaczełam myśleć o moim wybawcu. Dlaczego tak postąpił i mnie przygarną?? Może ma dobre serce albo jestem mu potrzebna do czegoś innego. Ocywiście pamiętam jak moja mama mówiła mi że istneją też dobrzy ludzie i chyba pierwszy raz od śmierci matki spotkałam taką osobe. German. To imię będzie mi się śnić po nocach.
Zamknełam oczy i momętalnie zasnełam.

niedziela, 1 czerwca 2014

rozdział 1

W końcu się odwarzyłam i uciekłam z tamtąd po 23 latach niewoli. Biegłam i begłam przed siebie nie zwracając na nic uwagi. W końcu dobiegłam do jakiegoś parku, usiadła pod pierwszym drzewem i zaczełam płakać. Ludzie idący chodnikiem patrzyli na mnie z pogardą, ale cóż się im dziwić, włosy rozczochrane, ubranie roztargane, cała posiniaczona a do tego błada ja ściana. Schowałam głowe w kolana i zaczełam płakać.
***
Właśnie wracałem ze służbowego spotkania, słem przez mój ulubiony park. Nagle zauważyłem przyj jedny z drzwe jakąś dziewczynę, miała ona potarganę ubranie, włosy rozczorchane i sianiaki na rękach. Musiało sie za tym kryć coś poważnego. Podeszłąm do niej i usiadłem obok.
- Co się stało ? - zapytałem jasno włosą kobietę.
Kobieta podniosła głowę, ujrzałem jej policzki po których spływały słone łzy.
- Nie chcę o tym rozmawiać - powiedziała zapłakanym głosem.
- Może lapiej opowiec co sie stało, ulży ci, zobaczysz - powiedziałem z nadzieją.
- No dobrze - powiedziałam ocierając łzy.
Na chwilę zastała cisza, na szczęście blądynka ją przerwała.
- Uciekła. W końcu z tamtąd uciekła. Nawed nie wiesz co się tam działo - powiedziała i zaczełam jeszcze bardziej płakać.
- Co się tam działo ? - zapytałem troskliwie bo o zwykłe kłutnie na pewno nie chodzi.
- Po co chcesz wiedzieć, przecież i tak to ciebie ine interesuje - powiedziała smutna.
- Interesuje mnie twój los. Więc co??? Powiesz ? - zapytałem jeszcze raz.
- Uciekłam z tamtąd - pokazała palcem budynek z oddali, ale nie wydlągało mi to na jakiś rodzinny dom. - Nie musisz mi wieżyć ale dział się tam KOSZMAR. Tata się mną nie interesował ale gdy pobil moją matkę na śmierć w tedy to się zaczeło. Miałam w tedy tylko 13 lat.  - gdy to mówiła zaczynałem rozumieć co się tam działo.
- Gdy skończyłam 14 lat powiedzieli mi że muszę zapłącić za to co mi dali. Wstrzykiwali mi narkotyki i oddawali w ręcę ''klijętów'', to było strasznę, robili to przez całe 10 lat. Jeśli ktoś nie był zadowolony to bili mnie i głodzili. Ale że znowu nie zadowaliłam klijęta i znowu mnie pobili coś we mnię pękło i uciekła z tamtąd. Nie mam niczego, rodziny, przyjaciół,domu, pracy, dowodu niczego. - powiedziała prawdę. Widział to w jej oczach, nie wiem jak ale widziałem.
- To okropne co mówisz. Nie mogę uwierzyć że są tacy ludzie na świecie którzy mogą tak potraktować drugiego człowieka. - powiedział wściekły ale kryłem to bo nie chciałem jej przestraszyć.
- A jednak - powiedziała jeszcze bardziej płacząć.
Było mi jej żal wieć postanowiłę pomóc jej.
- Wiesz, ja mam całkiem dużą posiadłość. Znalazł by się jeden pokuj - powiedziałem i czekałem na odpiweidz kobiety.
Po chwili otworzyłą swoje usta i powiedziała - Ale ja ciebiebie nawet nie znam. Skąd mam wiedzieć czy to robidz z dobroci z dla czegoś innego - powiedziała ocierając łzy.
- Nie musisz się bać, nie będziemi mieszkali tam sami. Mieszka tam też gosposia Olga, miłą kobieta tylko tochę zakręcona i mój przyajciel Ramallo. Ma swoje mieszkanie ale częst nocuje u mnie. Nikt ci tam krzywdy nie zrobi.- powiedziałem i podałem jej chusteczkę.
- Nie wiem... nie che robić kłopotu - powiedziała smutnie.
- Oj przestań, przecież nie będziesz spała w parku a kłopotu nie robisz. Pokuj na pewno sie znajdzie a jedzenia mamy pod dostatek. Więc co? - zapytałem. Przecież nie zostawie jej tu w takim stanie.
- Dobrze. Dziękuje - powiedziała uśmiechając się smutnie.
Wstałem pierwszy i pomogłem jej wstać.
- Powiec mi coś o sobie. - poprosiła.
- Jestem German Castillo i mam 27 lat. Teraz ty.
- Angie, to znaczy Angeles i mam 24 lat. - powiedziała.
Ja i Angie ruszyliśmy w stronę domu, widziałem że blondynka podziwia pięknie uliczki Buenos Aries. Zanim się obejrzałem byliśmy przed domem, otworzyłem drzwi ale Angie wachała się wejść. Złapałem ją za rękę i lekko pociągłem do środka.
- Olgo możesz tu przyjść - zapytałem dosyć głośno bo nie wiedziałem czy nie jest u góry.
- Tak panie... - powiedziała wchodząc do salonu ale przerwała i zapytała - a kto to ? - zapytała uśmiechając się szeroko w stronę Angie.
- To jest Angie. Mam prośbę - podeszłem do Olgi i powiedziałem - Możesz ja umyć i jakoś ubrać. Bardzo mi na tym zależy - powiedziałem prosząco.
- Oczywiście.
- Angie jestem Olga gosposia tego domu. - przectawiła się a Angie uśmiechneła się.
- Choć za mną, pujdziemy do łazieki odświerzysz się - powiedziała łapiąc ja za rękę.
Angie spojrzałam na mnie z niepokojem, ja tylko uśmiechnąłem się i kobieta od razu zmieniła wyraz twarzy. Olga zaciągła Angie do łazięki a ja pojechałem do galeri handlowej kupić jej jakieś ubrania. Było mi trochę głupio wchodzić do damskiego sklepu ale cóż. Weszłem tam, wszyscy patrzyli na mnie ale ja nie zwracałem na to uwagi. Podeszłem do działu z koszulkami i zacząłej przeglądać. Po chwili podeszła do mnie sprzedawczyni.
- Pomóc panu w czymś - powiedziała uśmiechając się.
- Jak by pani mogła. Chcę znaleść coś odpowiedniego dla swojej dziewczyny - Dziewczyny ?! Haha a to będzie dym.
- Ah tak, jaka to okazja. Imieniny? Urodziny? A może rocznica? - zaczełam mnie wypytywać.
- Imieniny.
- Aha, polecam panu ... - nie dokończyła bo jej przerwałem.
- Potrzebuje wszystkie części gargeroby. Mojej dziewczynie przy przeprowadzce zginełmy wszystkie rzeczy, no wie pani - wymyśliłem jakąś głupotę.
- Aha rozumię. To co zaczynamy zakupy?? - zapytała.
- Tak, niech pani wybiera rzeczy - powiedziałem otwarcie.
- Jest jakiś limit? - zapytała.
- Nie, prosze wybierać co najlepsze - powiedziałem bo przcież jestem sławnym inżynierem wieć pieniędzy mam mnustwo.
Kobieta chodziła po całym sklepie w poszukiwaniu dogodnych rzeczy. Po jakiś 20 minutach koszyk był pełen.
Podeszłam z brunetką do kasy.
- No mam nadzieje że się spodoba. Jak by coś było za małe alebo za duże można zwrucić - powiedziała zaczynając kasować.
- Napewno się spodoba. A spakowała pani bieliznę ?
- Oczywiście, chyba że nie miała - powidziała kasując dalej.
- Nie, nie wszystko gra.
Zacząłem liczyć wszystko co kasierka kasowałą i naliczyłem tego 200. Oj udaze zakupy.
- Płaci pan 9000 zł. - powiedziała kasjreka a ja podałem jej swoja kartę.
Po chwili oddałą mi kartę, szybko wyszłem ze sklepu i pojechałem do domu. Gdy weszłem do domu szukałem Olgi i Angie. Z łazieki dochodziłi śmiechy. wieć tam zapukałem.
- Tak. - zapytała Olga wystawiając głowę za drzwi.
- Tu sa ubrania dla Angie. Niech się w coś ubierze. - powiedziałem podając jej jedna torbę a sześć pozostałych zaniosłem do jej pokoju.
- Tak jest! - powiedziąłem łapiąc za torbę i wciągając ją do środka.
Olga znikła za drzwiami a ja zacząłem szukać dla niej pokoju. Przypomniałem sobie że obok mojego pokoju jest pokuj wolny. Weszłam do niego i pomyślałem że sie jej spodoba. Brzoskwiniowe ściany, drweniana podłoga, duże łóżko, wielka garderoba, wielkie okno z terasem i wiele przestrzeni. Zacząłem rozpakowywać jej torby, oczywiście wszystko musiło być idelanie poskłdane i dobrane. Bluzki z długim rękawem, bluzki z krutkim rękawem, któtkie spodnie, długie spodnie, bieliznę, długie sukienki, krótkie sukienki, skarpetki itp. Po chwili wszystko było poukładane w szafkach, nasza Olga zaczeła wołać na kolacje.
Zeszłam jako pierwszy czekając na Olgę i Angie. Niestety Ramallo pojechał do włoszech z powodów rodzinnych. Czekacja przy stole na dziewczyny usłyszałej czyjeś kroki. Odwruciłem się i ujrzałem....